Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   72   —

— Co? trzy takie wielkie melony za trzy kopiejki? W takim razie wszystkie kupuję!
Ruchem ręki wskazał wszystek towar i zapytał:
— Ileng płaceng?
Chińczyk policzył na sztuki i odrzekł:
— Y tszun.
— Ile to, panie Charley?
— Trzydzieści, albo trzydzieści pięć kopiejek. Nie wiem, jaki jest kurs obecnie.
— To za bezcen! Mam ochotę zrobić temu Chińczykowi przyjemność za to, że mnie tak dobrze rozumie i zakupić odrazu wszystko.
Przechylił się przez rampę i wskazując na łódkę, rzekł:
— Kupieng wszystkong! Ileng kosztujeng? Chińczyk wykrzywił twarz w radosnym uśmiechu.
— Sse tszun.
— Ach, gdybyż on tylko lepiej mówił! — westchnął żałośnie kapitan.
— Rachuj pan, panie Charley! — Będzie to cztery tszuny, czyli czterysta sapeków, co wyniesie rubla z kopiejkami.
— Ogromnie tanio! Ale skąd ja wezmę sapeków?
— Daj mu pan angielski, albo amery-