Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzezi; zakomunikowali również, że ludności cywilnej porozdawano broń. Tymczasem wypuszczono na miasto sforę psów z uwieszonemi pod gardłem chrześcijańskiemi krzyżami. Wszystkie te objawy, łącznie z kpinami i szyderstwem, nie potrafiły jednak zachwiać poczucia bezpieczeństwa zaślepionych chrześcijan. Pamiętasz dzień, w którym nieszczęście spadło, jak piorun z jasnego nieba?
— Stało się to dziewiątego lipca.
— Słusznie. Muezzinowie zaczęli właśnie nawoływać do modlitwy wieczornej; domy i koszary opróżniły się, ulice zaroiły się tłumem ludzi. Nagle rozległy się okrzyki: „Mordujcie, rabujcie, palcie! Nadszedł dzień śmierci dla chrześcijan!
„W jednej chwili obsadzono dzielnicę chrześcijańską i zaczęła się okrutna rozprawa, trwająca pełnych siedem dni. Już trzeciego dnia tysiąc czterysta domów leżało w gruzach. Zginęło przeszło pięć tysięcy ludzi, zamordowano i porwano przeszło tysiąc kobiet.
— Ta rzeź chrześcijan — przerwałem — przybrałaby o wiele większe rozmia-

86