Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cegiełki. Idąc dalej za swemi myślami, zapytałem bimbasziego:
— Czy na innych cegłach i kamieniach również widniały jakieś kreski, lub znaki?
— Tego już nie pamiętam — odparł. — Skądże jednak to pytanie? Nie o tem mowa, a ty przerywasz pytaniem o kamienie. Zdaje mi się, żeś wcale nie słyszał mych ostatnich słów.
— Prawdopodobnie. Myślałem o tem, czy nie możnaby...
— Proszę cię, nie myśl o tem! — przerwał. — Opowiedziałem wszystko, co mogłem opowiedzieć, ponieważ wiem, że umiesz milczeć. Więcej nie mogę ci odkryć. Nie wolno mi zdradzić tajemnicy, gdyż zostałbym niechybnie ukarany śmiercią.
— Sądzisz, że cię śledzą jeszcze teraz?
— Tak.
— Sądzisz, że wiedzą, iż jestem u ciebie?
— Niech sobie wiedzą! Cóż mi to

134