Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 2.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niem. Rozmawialiśmy już o tem z innymi sillanami — są tego samego zdania. Powiedz tylko, co powinniśmy czynić! Przyrzekamy, że będziemy posłuszni.
— Mogę więc na was liczyć?
— Tak. Mówiłeś, że miecz wisi już nad głową Emira-i-Sillan. Znasz czas i miejsce?
— Owszem.
— Czy wolno nam dowiedzieć się o tem?
— Wyjawię wam tę tajemnicę, gdyż wiem, że umiecie milczeć. Wiadomo wam chyba, że każdego duszembe-i-mewahjib[1] wszyscy pederahnowie zbierają się w ruinach mejme-i-Yehud[2], aby wysłuchać jego rozkazów i zdać raport ze swych czynności. Tej nocy, o ile mnie...

Przerwał, gdyż od strony, w której znajdował się Halef, padł strzał. Przeraziłem się niemało, był to bowiem oczywisty dowód niebezpieczeństwa. Trzeba było śpieszyć z pomocą Halefowi. Zdawałem sobie sprawę, że nie będę mógł się oddalić bez hałasu. W ciężkiej sytuacji

  1. Poniedziałek tygodnia wypłaty.
  2. Synagoga.
19