Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 2.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

raz chytrości i okrucieństwa. Wrażenie to potęgowała jeszcze gęsta, ciemna broda, której koniec podobny był do poczernionego sopla lodu. Rysy tej twarzy mówiły o zwierzęcych instynktach. Jeżeli jest prawdą, że otwarte, jasne spojrzenie męskie stanowi dowód odwagi, to nie ulegało wątpliwości, że mam przed sobą tchórza. — Niebezpieczny człowiek: bezwzględny i tchórzliwy — pomyślałem; a gdym spojrzał jeszcze na długie, kościste ręce, podobne do szponów, których palce wskazujące wyrastały ponad palce środkowe, nabrałem pewności, że sąd mój o tym człowieku był słuszny. Twarz, głos, chód, postawa, nawet zachowanie niezawsze są miarodajne przy osądzaniu człowieka. Zato ręce nie zawodzą nigdy. Twierdzę to na podstawie długoletniego doświadczenia i starannej metody porównawczej, która mi zawsze była pomocna. Ręka człowieka jest dokładnem odbiciem jego duszy. Ręka nie potrafi ukryć żadnej jego myśli, żadnego uczucia. Jest narzędziem ducha, a każde narzędzie pozwala na sformułowanie sądu o tym, który je stworzył.

13