sumieniu straszną zbrodnię morderstwa setek ludzi. Zapytaj zresztą Ben Nila!
Podczas tej rozmowy ludzie cisnęli się hurmem do nas, chcąc słyszeć wszystko, co zaczął opowiadać Ben Nil. Był na tyle rozsądny, że przemilczał miejscowość, co nadawało całej sprawie pewną tajemniczość, zatem wyjść mogło na moją korzyść. Wszyscy słuchali z zapartym oddechem opowiadania, i dopiero, gdy Ben Nil skończył, Ibn Asl zauważył mocno zdziwiony:
— Naprawdę wierzyć mi się nie chce, jakobyś zabił lwa z El Teitel, effendi.
— Możesz nie wierzyć.
— Odważyłeś się na to, nie wiedząc pewnie wcale, co ci grozi.
— Zaryzykowałem własne życie, i nic więcej.
— Czy to nie dosyć? Czy może człowiek ponieść większą stratę nad życie?
— O, o wiele więcej.
— Co naprzykład!
— To, co dawno już utraciłeś, a mianowicie: honor, dobre imię i łaskę u Boga i u ludzi.
— Effendi, nie myśl, że ja nagle popadnę w skruchę i rozrzewnienie! O, nie! Jestem w tej chwili twoim panem i władcą, a życie twoje zawisło od mojej woli,
— Nie przeczę, ale równocześnie zawisło
Strona:Karol May - Jaszczurka.djvu/75
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
73