Strona:Karol May - Grobowiec Rodrigandów.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Posiadłości Rodrigandów nie mają obecnie pana.
— Znajdzie się już jakiś pan.
— Zapominacie, że hrabia Fernando zmarł pozorną śmiercią; nie pamiętacie również, iż brat mój skazany został na banicję. W rezultacie nikt nie zarządza posiadłościami.
— Nie wątpię, że zajął się niemi rząd.
— Sądzicie, że je skonfiskowano?
— Nie. Przecież formalny właściciel, hrabia Alfonso, nie został wygnany z kraju i posiada wszystkie prawa.
— Przypuszczacie więc, że rząd zajął się administracją? Mam wątpliwości.
— Dlaczegóż to? — badał Landola.
Hm! O jakimże to rządzie myślicie?
— O cesarskim.
— Cesarz Maksymiljan bez pozwolenia i zgody marszałka Basaine’a nie może niczego przedsięwziąć.
— W takim razie rządem jest francuska okupacja.
— Ona miałaby administrować posiadłościami Rodrigandów? Okupanci nie mają na to czasu.
— Wasz brat ciągnął z tych dóbr zyski, dlaczegóż Francuzi mieliby być głupsi od niego? Musimy przeczekać; nic innego nam nie pozostaje.
— Jestem innego zdania. Czyż nie mam w kieszeni dowodu, że jako ajentowi hrabiego Alfonsa polecono mi uporządkować jego sprawy?

128