Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uspokoiłem go jednak twierdzeniem, że wiem bardzo dobrze, co czynię.
Po upływie dziesięciu minut fakir el Fukara wstał i wrócił do nas Niebardzo dawno zapewniał mnie o swej bezgranicznej wdzięczności i radbym się był przekonał, czy robił to szczer e. Jeżeli istotnie czuł dla mnie życzliwość za uratowanie życia, to powinien był odkryć przede mną natychmiast spisek starego. Nie dbając wszakże narazie o to, obmyśliłem inną rzecz. Szło o to, aby przekonać starego, że wiem wszystko i w tym celu wyminąłem zdaleka fakira el Fukara i podążyłem prosto pod drzewo.
— No i cóż, czy fakir el Fukara spełni twą prośbę? — zapytałem.
— Tak, effendi. Przyrzekł mi uroczyście, że naprawi w mojem imieniu ów błąd, którego sam już naprawić nie mogę. Jestem ci niezmiernie wdzięczny.
— Lżej ci teraz na sercu?
— Oh, tak mi błogo, tak lekko, jak jeszcze nigdy.
— Wierzę i znam powody ku temu.
— Znasz powody? A to w jaki sposób, skoro pojęcia nie masz o czynie, o którym była mowa?
— Mylisz się pod tym względem, Powiedziałem ci przecież jak najwyraźniej, że i ja spożyłem uszy młodych orląt, Idzie tu istotnie

79