dziły na południe, w kierunku gór Dżebel Chonuka.
Miałem wrażenie, że obóz Haddedihnów mieści się gdzieś niedaleko. Szeroki step podobny był do morza świeżych kwiatów wiosennych. Wierzchowiec mój nurzał się w kwieciu; nie zauważyłem jednak śladu płatków ani wonnego pyłku na wierzchowcu Ateïbeha — stąd wniosek, że człowiek ten spotkał mnie po przebyciu niewielkiego szmatu drogi. Z pewnością nie posiada się z radości, że na samym początku jazdy do Mossulu spotkał tego, któremu miał list doręczyć.
Po upływie jakiegoś kwadransa przypuszczenie moje okazało się słuszne. Dwóch jeźdzców pędziło ku mnie w pełnym galopie. Jeden siedział na karym wierzchowcu, drugi na siwku. Nie ulegało wątpliwości, że starszy jeździec to Hadżi Halef Omar. Dosiada siwej wspaniałej klaczy, która należała niegdyś do Mohammeda Emina, później zaś przeszła na własność jego syna Amada el Ghandur. Na karym zaś wierzchowcu, na Assilu ben Rih, potomku mego niezapomnianego Riha, siedzi z pewnością Kara ben Halef. W pewnej odległości od tej pary pędził
Strona:Karol May - Dżafar Mirza II.djvu/138
Wygląd
Ta strona została skorygowana.