Strona:Karol May - Dżafar Mirza II.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dwa adresy. Po długiem, skrupulatnem badaniu zawołał:
Allab akbar! Nie znam ani pisma, ani słów, lecz znaki są te same. Czyżbyś był naprawdę emirem Kara ben Nemzi effendi? W takim razie musisz mieć dwie strzelby, jedną wielką, drugą małą, o których każdy wie, że...
Przerwał, gdyż zdjąłem strzelby z pleców. Wyglądał teraz arcykomicznie. Niestety, niedługo delektowałem się pysznym wyrazem jego twarzy. Szybkim ruchem wręczył mi list i notes, i zawołał:
Ia Suruhr, ia Suruhr, Hamdulillah! — O radości bezgraniczna! Sława Allahowi! Kara ben Nemzi przybył! Wracam, aby obwieścić tę radosną nowinę!
Zawrócił konia, połaskotał go piętami po bokach i pognał w kierunku, z którego przybył. Roześmiałem się na całe gardło. Człowiek ten w oryginalny sposób przyjmuje mnie na pastwiskach swego plemienia! Nie miałem pojęcia, jak daleko stąd obozują Haddedihnowie; mógłby mnie przynajmniej poinformować. Na szczęście, pozostawił ślady, które będą mi wystarczającym drogo-