Strona:Karol May - Dżafar Mirza I.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zwłoki — — ! Dżuma — — !
— Obok niego leżała żona, chluba jego serca, którą razem z nim zamordowano.
Była to oryginalna scena. Staliśmy naprzeciw siebie i krzyczeliśmy tak głośno, że Perkinsowi mogło się wydawać, iż ma przed sobą warjatów. Dżafar wybałuszył oczy; usta miał otwarte, nie mógł jednak wykrztusić ani słowa. Wreszcie odetchnął głęboko i ryknął jak lew:
— Dżanah, jego dusza, jego perła najdroższa! Przez nią byłem z nim skoligacony. Mr. Shatterhand, sam nie wiem, czy śnię, czy marzę, czy też bredzę w gorączce. Pan bawił u Haddedihnów?
— Tak.
— Sławny ich szeik, Mohammed Emin, zmarł w pana obecności?
— Byłem na jego pogrzebie. Zginął, gdyśmy w walce przeciw Kurdom stanęli po stronie Hassana Ardszira-mirzy.
— Tak, tak! W takim razie pan jest...
Przetarł ręką czoło i ciągnął dalej:
— ...pan jest emir Kara Ben Nemzi effendi!
— Tak. Imię Karol przerobiono na Ka-