Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  137   —

Mieszaniec nie mógł znaleźć na to odpowiedzi. Spojrzał przed siebie ponuro i rzekł z dobrze udanym gniewem:
— Nie pytajcie o rzeczy, których widocznie nie rozumiecie! Jeśli człowiek sądzi, że jest samotny i bezpieczny w tej dziczy, a nagle zaskoczą go osoby, o których przypuszcza, że się daleko stąd znajdują, to łatwo pojąć, że w pierwszej chwili zachowa się inaczej, aniżeliby się zachował po spokojnej rozwadze. Jeśli tego nie uznajecie, to szkoda mi dla was słów tracić!
— Owszem, proszę cię istotnie, żebyś ich więcej nie tracił, chociaż uznajemy nietylko to, lecz jeszcze sporo innych rzeczy. Ty myślisz prawdopodobnie, że pokazaliśmy się tobie zaraz po naszem przybyciu, jesteś jednak w grubym błędzie. Siedzieliśmy tutaj jeszcze, zanim przyjechałeś. Przedtem obserwowaliśmy Czarnego Mustanga, a potem słyszeliśmy każde słowo, które między wami padło. On nazywał cię synem swej córki, oddał ci nasze strzelby, które nibyto jemu ukradłeś, a gdy odjechał, zacząłeś się cieszyć posiadaniem tych strzelb, które postanowiłeś ojcu swojej matki nie oddać. Chciałeś się ćwiczyć, aby nawet lepiej strzelać odemnie. I cóż ty na to, Ik Senando? Jaką wartość mogą przedstawiać twoje wymówki? Czy ciągle jeszcze wyobrażasz sobie, że oszukasz nas tchórzliwemi kłamstwami? Jest to bowiem tchórzostwo, nikczemne tchórzostwo, jeśli człowiek ze strachu nie odważy się podać swojego nazwiska. My jesteśmy przyzwyczajeni szanować odwagę. Gdybyś był powiedział otwarcie, kim jesteś, gdybyś się był przyznał śmiało, że chciałeś Komanczom wydać mieszkańców Firwood Campu, to okazałbyś się godnym pochodzenia od Czarnego Mustanga. Bylibyśmy cię wprawdzie uważali za wroga, ale postępowalibyśmy z tobą, jak z nieprzyjacielem, godnym szacunku. Twoje tchórzliwe kłamstwo natomiast napełnia nas pogardą. Podobny jesteś nie do mocnego bawołu, uderzającego otwarcie rogami na całą czeredę wilków, lecz do nędznego kujota, napadającego z tyłu na swoją zdobycz, który woli jeść raczej śmierdzącą padlinę, niż narazić swoją parszywą