Strona:Karol May - Chajjal.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

je przed nim ukrywam i daję mu tylko osiem piastrów, a czasem dam także coś i Djangeh, gdy ma za mało. Resztę zakopuję. Kiedy będę miał już dosyć, wykupię siebie i Djangeh z niewoli, a potem pójdę z nią nad Bahr el Abiad do Dongiolów.
Była to bardzo poufna wiadomość; uważał mnie za człowieka, któremu można powierzyć tajemnicę.
— Ileż już zaoszczędziłeś? — spytałem.
— Już prawie czterdzieści piastrów.
— A jak długo jesteś już u Abd el Baraka?
— O, wiele, wiele tygodni, a dni jeszcze więcej!
— Czy jest już rok?
— Tego nie wiem.
Chłopak nie umiał oznaczyć czasu, dlatego zapytałem:
— Ile razy widziałeś, jak wyruszają pielgrzymki do Mekki?
— Dwa razy.
— Więc już dwa lata jesteś u niego; zapamiętaj to sobie. Nie po raz ostatni