Strona:Karol May - Chajjal.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ry idzie w zawody z największymi bohaterami całego świata?
— Pod bramą, gdzie codziennie przygotowuje sobie łoże.
— A czy on także widział ducha?
— Widywał go każdego wieczora, a mimo to nie porzucił mojego domu. O, effendi, Selim istotnie nie jest człowiekiem bojaźliwym. Dziś będziemy mogli spocząć po raz pierwszy, co dotychczas było dla nas niepodobieństwem. Jestem znużony i potrzebuję snu. Dobranoc!
Podał mi rękę i odszedł do swojego pokoju. Słyszałem, jak drzwi zaryglował za sobą. Wierzyłem mu oczywiście, że potrzebuje spokoju. Żarłoki są zwykle zmęczeni po jedzeniu. Co do ducha jednak, to byłem pewny, że strach przyjdzie i dziś także, i choć może nie z sympatji do mnie, to jednak właśnie przeze mnie.
Mogła być, według naszej rachuby, godzina jedenasta, postanowiłem więc poczynić przygotowania, zresztą bardzo proste. Najpierw musiałem uśpić dzieci. Położyły się w kącie na poduszce, a ja