Strona:Karol May - Bryganci z Maladetta.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IV
GASPARINO CORTEJO.

W czasie, gdy Roseta żegnała doktora, w jednym z pokojów zamkowych toczyła się osobliwa rozmowa. Pokój zamieszkiwał jeden z chirurgów, którzy w asyście lekarza z Manrezy mieli uwolnić hrabiego od kamieni.
Prócz chirurga w pokoju siedział notarjusz Gasparino Cortejo. Kończąc rozmowę, Cortejo zapytał zimnym, ostrym głosem:
— Więc przypuszcza pan, że operacja będzie śmiertelna?
— Z całą pewnością.
— Czy koledzy nie będą protestowali?
— Nie odważą się na zdanie sprzeczne z mojem. Należę przecież do sław chirurgicznych! — odparł lekarz z dumą.
— Hrabia wierzy jednak na podstawie pańskich słów, że będzie uratowany?
— Tak.
— A więc operacja odbędzie się jutro, bez wiedzy hrabianki, o ósmej rano. Należne panu królewskie honorarjum otrzyma sennor w mieszkaniu mojem w Manrezie. Dobranoc.
— Dobranoc.

60