Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

będziemy o nich spokojni. Pozostawimy na straży czterdziestu Nijorów pod dowództwem Emery’ego, a więc będziemy strzec jeńców tak starannie, jakgdybyśmy ich mieli przed oczami.
— Godzę się z tobą. Jeśli ich zabierzemy ze sobą, będziemy musieli nietylko walczyć, ale także doglądać ich, przyczem jakaś niespodziewana okoliczność może im zwrócić wolność. Niechaj więc pozostaną na miejscu. Czy mój brat zamierza osobiście brać udział w walce?
— To zależy. Niechętnie zabijam człowieka, lecz Nijorowie są naszymi przyjaciółmi i braćmi, musimy ich tedy wesprzeć w walce z Mogollonami, wrogami nietylko ich ale także i naszymi. Zadanie nasze polega na tem, aby jechać wślad za Mogollonami i zapędzić ich za wszelką cenę poprzez wąwóz na Łysinę Canonu. Okoliczności wskażą, co należy potem czynić. Oczywiście, wolałbym, aby Mogollonowie poddali się, zanim dojdzie do rozprawy.
— Nie można się tego po nich spodziewać, chyba że zrozumieją całą beznadziejność swego położenia.
— A zatem trzeba im to wykazać. Plan, który przedstawiliśmy wodzowi Nijorów, do tego zmierza.
— Czy mój brat mniema, iż wódz nie odstąpi od tego planu?
— Głupcem byłby, gdyby odstąpił. A przecież sprawił na mnie wrażenie roztropnego wojownika.
— Rzeczą pożyteczną, ba, nawet niezbędną byłoby dowiedzieć się, czy istotnie usłuchał naszych zale-

19