Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak. Weź pan do pomocy dwóch Nijorów. Pojedziecie do Cienistego Źródła — tam się udali Mogollonowie i Yuma. Skoro tylko na nich natraficie, wydajcie im lady i wróćcie czem prędzej.
Well. Uwiniemy się szybko.
W tej chwili zbliżył się wódz Nijorów. Rozmawiając z nim, przyglądałem się jednocześnie rozpaczliwym wysiłkom Judyty. Dunker niewiele sobie z Żydówką robił zachodu. Związał ją, owinął kołdrami i wsadził na konia z pomocą dwóch Nijorów. Poczem odjechali. — —
Wódz zapytał, gdzie rozbijemy obóz. Nie uważałem za stosowne zostawać tutaj na Łysinie, gdyż nie należało ufać Mogollonom, aczkolwiek byli rozbrojeni. Gdyby naprzykład wrócili w nocy, bylibyśmy narażeni, wprawdzie nie na niebezpieczeństwo, ale bądź co bądź na nieprzyjemności. Dodajmy, że Nijorowie pragnęli co rychlej wrócić do domu. Nie dziw więc, że jednomyślnie postanowiliśmy wyruszyć do ich wioski rodzinnej.
Po upływie godziny byliśmy gotowi do wymarszu. Podzielono między wojowników zdobytą na wrogach broń i konie. Jeńców przytroczono do siodeł. Marta wsiadła do karocy — ja powoziłem. Pojechaliśmy, zostawiając na miejscu jednego czerwonego, aby przyprowadził Długiego Dunkera i jego obu towarzyszów skoro wrócą.
Nie będę opisywał dosyć uciążliwej podróży. Po dwóch godzinach przybyliśmy do wielokroć wspomnianej Doliny Mrocznej; następnie doścignął nas Dunker

101