Strona:Karol Mátyás - Z pod Sandomierza.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
8

z długim warkoczem, więc wróżono, że to królowa jakaś tę wojnę prowadzić będzie. Innym razem widziano nocą cały we krwi zanurzony miesiączek... Przepowiadano wojnę i cholerę — rozlew krwi i cichą, ponurą, tajemniczą mgławicę śmierci.
Wszystkie te obznaki odnoszono do onej ostatniej wielkiej wojny, kiedy to konie wojsk polskich kopytami rozbiją Sádomiérz, a ta wojna tak samo, jak niegdyś przed wiekami, w Majdanie[1] się zapocznie, a w Sádomiérzu się skończy. Krew się strumieniami lać będzie do Wisły, a gdzieś niedaleko między Sádomiérzem a Zajchostem (Zawichostem) wymyje z ziemi długo w niej przechowany miecz, który pęknie i całą Europę na pół rozbije. Wówczas dwanaście beczek szczerego złota, schowanych w głębokich piwnicach pod Sandomierzem, wyjdzie na wierzch, a kto ich dostanie, będzie bogaty i szczęśliwy. Nastaną bardzo dobre czasy, bo chłop od chłopa będzie o sto mil, a pan od pana o dwieście. Powiadają, że wtedy wszystko prawie wyginie, jak nie od miecza, to od cholery, która cicho ludzi jak kłosy zboża kosi. (Mokrzyszów 4 kilometry od Tarnobrzega).

Piwnice sandomierskie, głębokie, olbrzymie, prowadzą pod Wisłę aż do królewskiego zamku

  1. Miasteczko w powiecie Kolbuszowskim, blisko granicy powiatu Tarnobrzeskiego, znane z dużych targów tygodniowych.