Strona:Karol Mátyás - Z krynicy mądrości ludu.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   6   —

będziesz widział gdzie indziéj, to ci chleba udzielą jak psu, bo tak zawsze bywa:

Kto ma długi jęzór, to kiedyś będzie miał krótko na kiszce.“

Mówi dalej gospodyni:
— Robić się nie chce, ale dobrzeby się zjadło i długo spało.
Mówią leniwemu w przysłowiu, że

Śpilki ma w rękach,

które go kolą, każda robota go w ręce kole.

Kázdy leniwy má wilcy zołądek.

„Taka jest u nas baba na Woli, nazywa się Franka Gurdyga, wielki próżniak i nicpoń. Za żadne pieniądze nie wywoła jej do żniwa, woli leżeć, jak kierda, w cieniu przy chałupie, a przecie niema nic więcej, jeno dziesięć paliców (palców) i chałupinę starą, jak próchno. Ona ma taki wilczy żołądek, bo zjé naraz i dwa garce ziemniaków, albo kaszy, albo kapusty, a dwa lub trzy razy niema nic i nie jé, tak akurat, jak wilk, bo wilk także czasem zjé całego konia odrazu, a potem jakiś czas musi głodować“.

Cego sie to kfálić (chwalić),
jak niéma cem pálić?
Kfała (chwała)
u drzwi stała.
a prawda nic nie mówiła,
bo sie jéj bała.

„U nas nas na Woli jeden chłop na zarobku na folwarku przy młocce strasznie sie przechwalał przed drugimi młockami, jakie to u niego gospodarstwo, że u niego jeszcze jeden chléb się nie skończy, to już nowy się piecze. Naszło południe, kobiety poprzynosiły w koszykach młockom obiady. Przyniosła także i kobieta Józefa obiad —