Strona:Karol Mátyás - Nowy Rok u ludu.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

2)   A wiemy my, wiemy,
co Marysi damy,
kaftanik zielony,
złotem nakropiony.

3)   A wiemy my, wiemy,
co Marysi damy,
spodniczkę czerwoną,
złotem nakropioną.

4)   A wiemy my, wiemy,
co Marysi damy,
zapaskę zieloną,
złotem nakropioną.

5)   A wiemy my, wiemy,
co Marysi damy,
trzewiczki czernione,
złotem haftowane.

6)   A już temu koniec,
pódź, Marysiu, w taniec.

Po odśpiewania tej kolędy skrzypek zagra coś skocznego do tańca, a ten kolędnik, który dziewczynę trzyma na kolanach, bierze ją do tańca i tańczy z nią chwilę. Za to musi dziewczyna zapłacić dziesięć lab dwadzieścia centów kolędy, stosownie do zamożności swych ojców. Jeżeli w domu jest więcej dziewcząt, to każdej z osobna tak świewają i z nią tańczą, za co też każda z osobna dać musi kolędę. Gdy dziewczyna nie ma trafonkiem pieniędzy, zabierają jej czyli fantują kolędnicy jeden trzewik z nogi na zastaw. Trzewik ten wykupić potem musi matka dziewki kolędą pieniężną.
W końcu kolędnicy częstują wódką domowników i odchodzą, mówiąc:
Bądźcie zdrowi, a Bóg zapłać za kolędę!
Od gospodarza dostają kolędnicy na kolędę garniec żyta, albo jęczmienia, albo tatarki, a gospodyni, jak nie skąpa, częstuje ich wódką, kiełbasą i plackiem, a pasterzowi nieraz włoży jeszcze w torbę kawałek placka. Jeżeli skąpa, to daje im po kromce placka, albo chleba — i po kolędzie. (Gorzyce, Rzeczyca długa, Pysznica).
Kolędnicy już w dzień św. Szczepana rozpoczynają chodzić po kolędzie, chodzą nietylko po swojej wsi, lecz także po Sąsiednich; po kilku dniach