Strona:Karol Mátyás - Nasze sioło.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

20

dzie, to idzie pod ziemię i tam świeci. Jak słonko zajdzie, to sie naprzód zanurza w morzu, potem morzem idzie na drugi świat, gdzie przez całą noc świeci, a na dzień przez morze wychodzi do nas i z tej przyczyny jest czerwone, gdy wschodzi. Na tamtym świecie jest bardzo dobrze. Na jabłoniach rosną złote jabłka, na gruszach złote gruszki, a kury niosą złote jajka. Ludzie na tamtym świecie są tacy mali, jak „popki“ (lalki szmaciane) i są bardzo dobrzy. Wszyscy w porządnej zgodzie ze sobą żyją. Ci, co kopią sól w Wieliczce, słyszeli jak na tamtym świecie baba na kury wołała: tiu! tiu! tiu![1].
Na księżycu mieszka św. Jerzy. Raz św. Jerzy prosił Pana Boga, żeby mu pokazał to, co grzmi. Pan Bóg nie chciał spełnić jego życzenia, mówiąc, że gdy zobaczy tego potwora, to się okropnie przestraszy. Ale św. Jerzy, żołnierz odważny, który już raz ze smokiem walczył, ufny w swą odwagę rycerską, nie zważał na to, owszem jeszcze usilniej zaczął prosić Pana Boga, aby mu raczył pokazać tego potwora. Pan Bóg wysłuchał nareszcie jego prośbę, i kiedy raz czarne i straszne chmury zgromadziły się na niebie i zaczęło się błyskać i grzmieć okropnie, pokazał mu w jednej z najczarniejszych chmur ucho owego potwora. Święty tak się przeląkł, że ze strachu aż do miesiączka skoczył, gdzie sobie co wieczór w czasie pełni na skrzypeczkach wygrywa. Każdy może go wtedy widzieć. Owe więc ciemne plamy na księżycu są według mniemania ludu świętym Jerzym[2] (Zb.)
Gdy grzmi, powiada lud, że to ten potwór tak huczy, który w chmurach siedzi. Dzieciom jednak mówią żartobliwie niektórzy, że to Pan Bóg dla dzieci kukiałki wiezie[2]. (Zb.)

Chmury ciągną płanetniki, którzy, gdy potrzeba deszczu, dziurawią je wierzchołkiem kończystym swego kepelusza, i otworami spływa woda, którą wiatr na krople rozdrabnia. Wodę do chmur biorą płanetniki z morza, na które sie spuszczają. Śnieg także powstaje z chmur, a mianowicie wyrasta tam; grad robią sami płanetnicy. W tym celu spuszczają się w takie okolice, gdzie

  1. Por. Karol Mátyás: Z fantazyi gminnej. Czas (feljeton) r. 1885 nr. 114.
  2. 2,0 2,1 Z własnych materyałów.