Strona:Karol Mátyás - Kilka szczegółów z historyi naturalnej ludowej.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Drzewa owocowe starannie pielęgnują. Obacz zwyczaje, odnoszące się do tej rzeczy, w „Ludzie“ Janoty (Lwów 1878).
Osika sie wsze trzęsie, bo sie na niéj Judás owiesiuł. Jak Pana Jezusa sprzedáł za trzydzieści śrybnikow, a usłysáł, ze Pana Jezusa ukrzyzówali, ze Pániezus bardzo ciérpi, to rzuciuł temi piéniądzmi o ziemię i posed i owiesiuł sie na osice“.
Dlatego — powiadają — niebezpiecznie podczas burzy stać pod osiką (także pod topolą), boby piorun uderzył w drzewo i człowieka zabił. Tylko w „lyskę“ (leszczynę) piorun nie uderzy, bo pod lyską Najświętsza Panna z Panem Jezusem spoczywała w czasie burzy.
„Kogo frybra trzęsie, ten niek wywierci dziure w osice i niek trzy razy chuchnie w te dziure a potem ją zatká kołkiem, to go frybra przestanie trząść.“ (Zawada).
Rokita (Salix triandra). To jes drzewo, na niem djábuł siedział. Djábuł z rokity Panu Jezusowi podcas ostatniéj wiecerzy wina do kielicha ukręciuł. (Z.).
Przestęp (Bryonia alba L.). Kwitnie tak bielusieńko, jak kwitnie to potem s tego kwiátka wyrośnie taki páciorek cyrwony, to przeszczegają, zeby tego nie rusać, ino ten sam moze, co wié co s tem robić. Ci, co to mają, to tak kryją po krzakach, zeby do tego nik(t) nie sed. Korzeń tego to taki bedzie jak cowiek, ręce má, nogi, gowe, tak siedzi w ziemi. To jes przestęp domowy. Jes drugi „krowi“, to má korzeń tajak zywizna. To jes basz strasne. Jak jes ten śuatowy (światowy), ściągły, ten cowiecy, to krzycy: krztu (chrztu), krztu — a po wiela wyjdzie na tycce ji uźry śuatu, to potyla ściągá plenoś pod tego gazde. Jesce w ty wsi to wszyscy mają urodzáje, ale z drugie wsi nimają, bo to wszystkie urodzáje ściągá a nájbardziéj pod tego gazde. Ten krowi, bydlęcy przestęp nic nie krzycy.
Ten kto to má, to sám musi koo tego chodzić, a drugi, co do tego nie wié, jakby to potyrpáł, to sie zrobi kalika. A kto wié co s tem robić, to má s tego prefikt.
Jeden chop miáł przestęp i takiego jakiegoś latawca (?), co powiela ino uźráł, to pod siebie ściągáł plenoś. Ten chop buł bogaty, ale przez cuda, ale cóz s tego, ze on miáł a drudzy nimieli. Ráz posła jedna dziéwka, co u niego suzuła (służyła) i urwała jeden listek s tego zielá, to sie s tego listka krew láła, krew sła, a ta krew padła ji (jéj) na ręke, to potem miała ręke jak kołek, do cysta jak kij, i do podziś dnia jes kalika, nijakie wági nimá w ni (niéj), a malutká jesce buła, jak posła do tego ogroda. Ten gazda zarásicek posed, wziął rozmaite lykarstwa, omasty, masła, spyrki, wszyscy pośli, smarówali ten listek — ten gazda miáł jesce cosi we flasecce, co przylepiáł ten listek, ale nic nie pómogło, bo zeby buł ten listek przyrós, zeby sie buł przygojuł, toby sie ty dziwce nic nie stało. Na tem listku wyrosła taká bulkáwka, taká bańka, co jedna bańka odpadła, to drugá urosła; nie buł listek, ino taki koślák.
A ten przestęp to go skasówali, s tego tak sie ten gazda zmartwiuł, zgryz, tak umar wnet, za niem zona i dzieci, a łońskiego roku umarła i córka ostatniá.
Na Myskowie (wieś sąsiednia) jeden gazda miáł przestęp, to nimiáł takiego ściągłego ze śuatu, ale to taki buł jak kmiel (chmiel), tak wysoko láz, a liście takie miáł jak palce, jak zeby ręke roscapirzuł, a ku samemu wirchowi to mu sie zdrobniały liście. Ten to nimiáł nijakich pácirzy, a na zime to zmaláł, a na wiosne sie znowu opuściuł, ale tyz i tego nimozna buło rusać. Ten gazda go miáł pokryjomie, ale sie przecie zradziuło, tak skardzyli do wójta, ze on go má, to go wójt skasówáł, bo to robi lá (dla) drugich przeciwnoś.
Tego carowniastwa to pirwy bardzo duzo buło, ale jak sie wzieli księza do tego, to to wszyćko wytracili. Teráz mało keń