Strona:Karol Mátyás - Dramat gminny polski.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Sędzia.

Nie kobiétę — tylko monetę!

Dameta.

Nie kijem go, ale drewnem!
a jeślim sie omylił, uceń mi to jedno.
Oj! trudno to, panosku, o dobrą kobiétę,
owsem o taką mązkę (męzką?), jaką já mám.
Wiem wazmość, zebyś ją kciał za kucharkę chować,
woláłbyk sie nigdy dać w te regiestra wpisować.

Sędzia.

Nic praw chłopie, oddej gros swego pogłownego.

Dameta.

Bie jacy panosku, naści gros jak co ućciwego.

Sędzia.

Idź prec, gdy cie odprawili,
a drugim razem bądź mądrzejszy, by cie nic wybili.

Dameta.

Bie jacy panosku, za co? za mój gros?

Kuba.

Já piéniędzy ni mám na płat, mości Panie.

Sędzia.

A co mi na tem! posukaj, nim ci co zostanie,
gros chłopie podatku twojego.

Kuba.

Bie jacy wypasę wazności krówke jak co ućciwego.

Sędzia.

A kto cie prosi, byś mi pás, kędy já mám krowy.

Kuba.

Bie jacy panosku, más gros a zaráz gotowy.

Sędzia.

Siła ta más dzieci, chłopie, albo celadzi do zápisu?

Kuba.

Bie jacy panosku, je ledwie ośmioro:

(rachuje na palcach)

parobka, dwie dziéwki i dzieci pięcioro.