Strona:Karol Mátyás - Dramat gminny polski.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Matys.

Za ućciwością wasą prosę o wybacenie,
bośmy juz stazy, prosę psebacenie.

(Śpiéwają i tańcują razem gorale)[1].

Zagzmiała, runeła w Betlejem ziemia,
nie buło, nie buło Józofa w doma;
kędyześ, kędyześ Józofie bywáł?
w Betlejem, w Betlejem dziéciątku śpiéwáł.

Kuba.

O tózem wás uciesył, ostáńcie[2] łaskawi!
a te gęzlace, co mám, u wáś je ostawie;
ale nás psed panem niezapominájcie
a cośmy mu darówali, spełna mu oddajcie!

Marya.

O scęśliwi pastérze i nader ścęśliwi!
coście nás nawidzili w tem ubogiem chléwie,
scęśliwie witaliście Syna mego,
którego mieć bedziecie na się łaskawego.

Józef.

Z przywitaniá wasego wielce sie ciesemy
i za podaronki wase takze dziekujemy.
Juz sie nie starajcie o dobytki wase,
bedą zachowane bez przyceny nase;
idźcie tedy z weselem a juz niemięskájcie,
głoście Pana po dródze, wesoło śpiéwajcie!

Uwaga: Kuba, Matys i Dameta wychodzą do pola i śpiéwają[1].

Juz pokfálmy (pochwalmy), juz pokfálmy Króla tego niebieskiego,
w Betlejem narodzonego,
i Maryją matkę Jego,
panią dworu niebieskiego.

AMEN.



  1. 1,0 1,1 Tak w rękopisie.
  2. W rękopisie: zostajcie.