Strona:Karol Kautski - Od demokracji do niewolnictwa państwowego.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

waniu i myśleniu. Tyczy się to nietylko społeczeństwa rodowego i wspólnoty gmin, ale też zarówno chłopa w gminie wiejskiej jak rzemieślnika średniowiecznego w cechu, który nietyiko regulował jego produkcję i wymianę, ale kontrolował także jego politykę, życie rodzinne i religię.
Wewnętrzny i zewnętrzny brak wolności osobistej w stosunku do wspólnoty, w której i dzięki której się żyje, nie ma nic wspólnego z niewolą, pochodzącą z ujarzmienia przez pana. Jest to brak wolności w stosunku do towarzyszy, brak, którego ucisku nie odczuwano podówczas, był on bowiem równocześnie źródłem siły, a nawet wogóle możliwości życia.
Tego rodzaju niewola istniała tak samo w obrębie klas panujących, jak opanowanych. Ten brak wolności w myślach i czynach znajdujemy dziś jeszcze w pozostałościach czasów feudalnych, np. w domach panujących.
Zaczątki żywszego wyzwalania się jednostki ze wspólnoty, do której należało się jako „równy“ i zewnętrznie „wolny“ znajdujemy już w starożytności. Ale dopiero kapitalizm zjawisko to utrwalił i rozszerzył.
Nasamprzód wśród pracowników umysłowych, którzy w wiekach średnich mogli istnieć tylko w zależności od kościoła. W miastach urosła od czasów odrodzenia wiedza i sztuka, które nie potrzebowały kościoła, i przeciwstawiały mu się. Zrazu nowa inteligencja chwyciła się form cechowych, które zastała u mieszczaństwa i zorganizowała swoją pracę naukową lub artystyczną w podobny sposób n. p. w uniwersytetach. — Inni woleli w swoich dążeniach poddać się opiece mecenasów dworskich. Coraz większa jednak liczba osiągała możność swobodnej pracy dla rynku i odbiorców.
Praca naukowa czy też artystyczna skłonna jest z natury do twórczości indywidualnej, której warunki kapitalistyczne coraz to więcej sprzyjały. Tak więc pracownicy umysłowi pierwsi położyli nacisk na wolność jednostki i pierwsi osiągnęli ją.
Prawie równocześnie z nimi kapitaliści poczynają rozluźniać więzy, łączące ich tradycyjnie z wspólnotami, wśród których wyrośli.
Pieniądz to coś zupełnie innego niż ziemia. Ziemia jest czemś od natury danem, czemś stałem i wiernem w stosunku do przemijających szybko jednostek ludzkich. Stąd prywatna własność gruntowa w swych formach kapitalistycznych nie z reguły przywiązana do jednostki, lecz do żyjącej dłużej od