Strona:Karol Irzykowski - Z pod ciemnej gwiazdy.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, każesz sobie dobrze zapłacić — odpowiedział po chwili w zastępstwie lali. — Za to pojedziesz do kąpieli, do Monte Carlo, kupisz sobie harem u sułtana. A więc dyktuj!
I pisał zamagnetyzowany wolą manekina, pisał spokojnie i wsłuchiwał się, jak gdzieś na odległych polach jego wyobraźni z hukiem gromów zapadają się gmachy przyszłości.
List wziął posłaniec, a gdy wyszedł, Mojski milcząco położył na stole przed manekinem nabity rewolwer i czekał. Za kilka godzin przyniesiono mu paczki pełne banknotów, któremi Mojski natychmiast zaczął napychać wszystkie kieszenie swego sobowtóra.
— Tak, jesteś sowicie zapłacony i możesz wyśmiać Judasza. Ale teraz, mój przyjacielu, ze mną sprawa. Przepełniła się miara twych zbrodni, niema dla nas dwóch miejsca na świecie. Sądzę, że nie będziesz miał nic przeciw temu, że zaproponuję ci pojedynek amerykański.
— Do twego cylindra oto wrzucam dwie kule: białą i czarną. Wybieramy...
— Twoja czarna. Egzekucja nastąpi zaraz.
Wycelował broń i po chwili kula rewolwerowa prześwidrowała głowę manekina, widocznie nie robiąc mu wielkiej przykrości.
Wtedy Mojski wpadł w szał. Rzucił się na swego kauczukowego sobowtóra, obalił go na ziemię, a wyobraziwszy sobie, że ten się broni, maltretować go zaczął. Miał zaś nad nim stanowczą przewagę. Wydrapał mu najpierw oczy, potem włożył mu pięść w usta i rozdarł je, i pastwiąc się dalej nad bezbronnym, podnosił go kilka razy i tłukł jego czaszką o ziemię, i tak zrobiwszy kilka