Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jom dalekie perspektywy. Powodem tej taktyki był wygórowany wstyd swego błędu anatomicznego, wstręt przed konieczną w przyszłości operacyą, a zarazem duma, dążąca do zachowania jak najdłużej tego wyjątkowego stanu, który ją uczynił godną jej imienia. Także Strumieński wiedział o możliwości usunięcia przeszkody zapomocą operacyi, mimo to bardziej mu dogadzało traktować sprawę w duchu Angeliki, to znaczy kochać się z nią tak, jakby siebie wzajemnie nigdy w życiu posiąść nie mogli. Przed oczyma jego duszy majaczył mu godny urzeczywistnienia, wspaniały ale niewyraźny obraz „idealnej“, czystej miłości, a ową drobnostkę anatomiczną uważał za święty symbol, za tajemniczą wskazówkę duchów, jak tę „zagadkę“ pojmować należy.
Wnet stała się Angelika wspólniczką tych pomysłów, i zawarli ze sobą ślub czystości. Ale eksperyment ten „zepsuła“ natura. Po pewnym czasie, kiedy pierwszy zapał ostygł, a przebywanie razem wytworzyło między nimi setki nie dających się określić węzłów i pobłażliwości, wpadali już oboje na rozmaite pomysły, jakby sobie stworzyć surrogat w miejsce brakującego czynnika fizyologicznego.
Wyrazem pierwszego etapu tych rzadkiego rodzaju miodowych miesięcy była serya obrazów Angeliki, w których ona, porzuciwszy swe dotychczasowe smutne tematy, zaczęła malować krajobrazy przedstawiające niebo. Niebo pełne refleksów słońca, niebo podczas burzy, zasiane czarnemi chmurami w oświetleniu błyskawic, niebo nocne ciche i przepaściste, pełne gwiazd i dróg mlecznych, lub pełne dziwnych istot je zamieszkujących, niepodobnych do bóstw żadnego Olimpu. Przy tych pracach pomagał jej radą i zachętą Strumieński, wywiadywał się sam pilnie o różne zjawiska z meteorologii