Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niu, nie tem, które obchodziło Strumieńskiego — w zamian za to na pamiątkę zostawia mu podwiązkę, którą znajdzie tam a tam. Trochę niejasną alluzyą o ośle obładowanym złotem kończył się ów serdeczny list miłosny. —
Wracam do chwili, w której Strumieński odsunął pokusę, odgradzając się od Rosyanki ubliżającym banknotem. Gdy jednak posłaniec odjechał a noc się zbliżała, goście byli już prawie „przyjęci“, wolny czas nadchodził, ogarnął go niepokój, gorączka, niecierpliwość. Siedział przy szachach z architektem i partyę za partyą przegrywał — cierpliwa gra podniecała jego niecierpliwość. Ale architekt poszedł wkrótce spać, bo chciał rano wstać na polowanie na dzikie kaczki, i Strumieński był wolny. Teraz uczynił coś, o czem z góry mógł wiedzieć, że skutku nie odniesie (przygotowanie sobie pozoru): zaprosił kartką Olę na schadzkę do muzeum. Ale Ola odpowiedziała również na kartce, że nie ma czasu, bo ma dużo do pomówienia z żoną architekta, przyczem porywczo dodała, że jeżeli mu idzie o wynagrodzenie za wierność, to niech sobie lepiej pojedzie na schadzkę. Bo i na nią ta wizyta działała, odświeżała ją nowinami ze świata, wróciła jej odwagę w stosunku do męża i zmniejszyła szacunek dla jego pretensyi wogóle.
Więc Strumieński wybrał się tak, jakby na schadzkę z Rosyanką, ale nie szedł w tę stronę, tylko spacerem krążył w pobliżu cmentarza i muzeum, jakby przecież grawitował do tej najlepszej, niezawodnej kochanki. Za cenę niewidzenia się z Berestajką kupował teraz odwagę do ostatecznego rozprawienia się z Angeliką, ale nowa sympatya do Pauliny nadawała temu finałowi ton łagodny i zgodliwy, a pogodne, czyste niebo, zasiane gwiazdami, nibyto harmonizowało z jego uczuciami i myślami, nadając im szerokie tło kosmiczne.