Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to wreszcie już raz powiedzianem będzie — poco ja okrążam wiecznie (a dalej okrążał, bo chciał naprężyć strunę), zdejm ze mnie ten ciężar hipnozy. Ona, wiesz kto, znalazła przed śmiercią sposób, żeby na całą mą przyszłość rzucić swój jaskrawy obraz, swoje piętno na mej duszy wypalić, obraz swojego ciała — i ja to mówię nie w przenośnem ale w dosłownem znaczeniu. Widziałaś go Olu prawda? (Tak nawiasem uporał się ze sprawą uprzedniego wiedzenia Oli o obrazie; Ola tylko drgnęła, zawstydziła się, jakby przyłapana na gorącym uczynku fałszywości). Ale nie dość jest to widzieć, to trzeba rozumieć, odczuć, wiedzieć całą historyę. Chociaż mogłabyś to uważać i za zwykły figiel tylko, za zabawkę dziecinną — (tu sam sobie przerwał i aby natychmiast zboczyć, zabrnął w inną stronę) wiedz więc najpierw o liście, który mi zostawiła Angelika — opowiedział bliższe szczegóły — treści nie pamiętam dokładnie tylko tyle a tyle — powiedział, ile pamiętał a zacytował tylko koniec: jeżeli chcesz mnie uratować od śmierci wiecznej, to uczyń tak, a ja zamieszkam w tobie i będę przy tobie w godzinie śmierci“. Widzisz jaki biblijny styl, i ona mnie tem wiązać chciała.
— I ty się pozwoliłeś...? — Ach to jest właśnie (okrążał) — pozwoliłem, będziesz słyszała historyę mej żałoby, i spytasz, czemum sobie w łeb nie palnął... — Ach nie mów tego, nie wolno ci tak mówić. — No no, dziecko moje, widzisz, tylko ten list, nie pamiętam go dobrze, on zawierał jakieś różne, ale niejasne, pityjskie informacye, co zrobić w przyszłości, i ty tu radzić musisz, jak z tą klątwą (kłamał) zerwać, bo ja sam się boję, nie boję, ale nie mogę — wiesz przecie, że w nas wszystkich tkwi atawistyczna żyłka pogańska, wiara w duchy, penaty i lary, zabytek po naszych przodkach, w krwi to mamy, i ty pewnie sama czujesz takie różne obawy, trwogi niewytłómaczalne.