Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bym zjedzony, i cobyś jutro ze mnie miała. — Zrobiła na to poważną minę i opowiedziała mu, że właśnie i ona miała o nim straszny sen: śniło jej się, że on umarł, ona płakała i to ją taką trwogą napełniło, że musiała wstać i przybiedz do niego i przekonać się, czy on żyje, bo bez niego i ona żyćby nie mogła. Gdyby on wiedział...
— Nie mówmy o śmierci — rzekł Strumieński. — Więc Ola dlatego przyszła? Ano jestem zdrów i cały jak widzisz. — Broń Boże — rzekła po chwili Ola pod wpływem jego zaniepokojonego wzroku — ani mi się to śniło. Widzisz — chciałam tylko widzieć... czy cię jeszcze głowa nie boli. — To wyrzekła znacząco i odwróciła głowę, niby nie śmiejąc mu spojrzeć w oczy. — Nic, nic a nic już nie boli — rzekł Strumieński, westchnął, a potem znowu nachyliwszy się nad Olą rzekł, że to jest piękna, piękna chwila — Ola zaś dostrzegła w jego oczach łunę budzącej się żądzy, która usiłowała być dyskretną.
Właśnie podczas tego romansowania zaczął na dworze padać deszcz — i wtedy spostrzegli oboje, że jedno okienko jest nieprzymknięte, bo deszcz w szybkę dzwonił, a czasami wpadał i do środka na wazonki pod oknem. Ale było im tak dobrze, żadne nie chciało się ruszyć, a Strumieński mówił, że byłoby mu teraz bardzo nieprzyjemnie wystawiać rękę za okno (pewne zwierzenie). — Dlaczego, czy się boisz? (niezręczność) zgadywała Ola i dodała: „Idź zamknij rzekła baba...“ — Boję się kataru, ale chcę ci jedną rzecz wyjawić najsłodsza. — O jeżeli ci to ma przykrość sprawić, to nie mów, nie, nie, ja się nie domagam, ja nie jestem taką, jak inne kobiety, które prześladują mężów swoją zazdrością, bo cię kocham. — Czy mnie naprawdę kochasz? — Ależ pisaliśmy sobie, pamiętasz? że miłość nie istnieje. — Potem śmiejąc się prostowała: A kogóż mam kochać jak nie ciebie? kto