Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spojrzyj na mnie, cóż boli, boli, bardzo boli — oj boli, boli — mój aniołku, takaś bladziutka jak śmierć“ itp. Ola otwarła oczy, uśmiechnęła się i prosiła po cichu „wody“. Strumieński wyszedł przynieść karafkę z wodą, a wtedy Ola podniosła się, wyjęła szybko szpilkę tkwiącą w kaftaniku nocnym pod szyją (szpilka ta przedtem drasnęła ją lekko), zrobiła nią sobie na szyi krwawą rysę, i znowu opadła na łóżko. Strumieński wrócił, nalał wody do szklanki, nacierał czoło i twarz Oli, i podniósłszy jedną ręką do góry jej głowę, drugą przytknął szklankę do jej ust i dał jej pić jak dziecku. Ola chlipnęła parę razy, powiedziała: „Dziękuję“ i znowu opadła głową na poduszkę, pokazując szyję. Strumieński dojrzał krew, ten widok całkiem go zgnębił, nie wiedział już jak przepraszać, zmywał krew chusteczką, umaczaną w wodzie, czuwał co chwila nad tem, by krew nie występowała, choć to była tylko mała ryska, całował zranione miejsce, całował rękę Oli podnoszącą się do szyi, pytał, czy może kompres, może waty lub jakich maści, potem szukał szpilki i badał przy świecy jej koniec, czy nie jest zardzewiały, ażeby jego anioł nie dostał gangreny i nie umarł. Ona zaś uśmiechała się do niego, a potem zamykała oczy i znowu je otwierała, uśmiechając się, — było obojgu bardzo błogo w tem przedłużaniu nad potrzebę swoich ról: pocieszanej i pocieszyciela. A kiedy ją znowu zapytał, czy jeszcze co boli, potrząsnęła głową — wzięła jednak jego dłoń i kładąc ją sobie na sercu, rzekła: Tu boli. To jego a potem ją rozweseliło, nachylił się i pocałowawszy w czoło, nazwał ją jeszcze swojem dzieckiem najmilszem i swoim kotkiem delikatnym. — Właśnieś mię wyratowała, jak miałem brzydki sen, jakiś Hiszpan czy Rosyanin miał mnie zjeść — a ja za to ciebie udusić chciałem: jeszcze odrobinkę później Oleczko, a był-