Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przecież narzucał, może dlatego, że jego umysł był wówczas wogóle zbyt rozkołysany w fantazyach artystycznych. Co prawda nie widział w Pawełku oczekiwanych zadatków na przyszłego geniusza, lecz tylko posłuszeństwo, poddanie się. Przez zręczną politykę rodzinna przywiązał do siebie syna, zrobił niewidzialną przegrodę między nim a Olą i resztą rodzeństwa, wzbudził w nim małe ambicye, które on sam tylko mógł zadowalać, dawał mu małe czynności, był dlań po cichu starszym bratem i przyjacielem. Mówił żartobliwie, że to jest jego syn po pierwszej żonie, i naprawdę otoczył go odpowiednią atmosferą, a Ola oddała mu go do tego idealnego użytku, nie mogąc dać siebie. Pawełek duchowym pasierbem Oli! — w tym jednym punkcie przynajmniej nagięła się do intencyi męża. Tak powstał wyjątkowy trójkącik rodzinny, w którym ojciec i syn złączeni byli ze sobą linią o wiele krótszą i bliższą niż z matką, a który wewnętrznym konstrukcyom Strumieńskiego na temat Angeliki nadawał cień pozoru zewnętrznego sprawdzania się. Ale trójkącik ten nie zawdzięczał swego istnienia jakimś planom Strumieńskiego albo dobrotliwym ustępstwom Oli, albo obopólnym umowom, przeciwnie, wytworzył się samoistnie po szeregu gniewów, w których Pawełek towarzyszył ojcu przeciw matce, po szeregu drobnych alluzyj i czynów fantazyjnych, powiedzeń żartobliwych, które teraz dopiero pokazywały Strumieńskiemu swoją dziwną ciągłość i wewnętrzną logikę. A że syn musiał po matce dziedziczyć talent, więc Strumieński zaczął w duchu przeznaczać Pawełka na malarza, chociaż nic nie mówił o tem ani jemu ani nikomu. Nie chciał zbyt wyraźnie urzeczywistniać swych konstrukcyi, z któremi tylko igrał dotychczas, bał się także,