Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fantazya tego osobnika, oraz przedwcześnie obudzona zmysłowość. Marya śniła właśnie to, o czem śnić chciała, o czem cały dzień roiła. Układała ona romans w swej głowie z takiem przejęciem się, że nawet sen nie miał swobody i nie mógł uspokoić jej myśli, lecz owszem nagiął się do nich i — rzecz naturalna — był dalszym ich ciągiem. Związek pomiędzy poszczególnymi snami był prawdopodobnie także tylko jej wymysłem, którym uzupełniała wady pamięci, niezdolnej sobie dokładnie odnowić gmatwaniny sennych zjawisk. Krótko mówiąc, sny Maryi Dunin pochodziły ze źródła czysto subjektywnego, i w ten sposób tłómaczyło się wszystko jasno i naturalnie.
2) Robiąc jednak ustępstwo teoryom spiritologicznym, możnaby snom Maryi Dunin przypisać pewną objektywność. Kto wie, czy nie żył gdzieś na świecie człowiek, który nie znając jej a nawet nie mając nadziei poznania, śnił o niej wzajemnie z tą samą wiernością i tęsknotą. Być może, że istnieje jakaś emanacya duszy, że lotna istota snów unosi się z mózgu w eter, niby idealne lustro, które zatrzymało w sobie obraz, — przebiega ogromne przestrzenie i dostawszy się na miejsce przeznaczenia, wkrada się do drugiej duszy. Wszakżeż i ja doświadczyłem czegoś podobnego, a mój sen był jakby powstały wskutek zbłąkania się snu Maryi Dunin. Byłaby więc to jakaś telepatyczna korespondencya, wypaczenie prawidłowego biegu przyrody, eksperyment złośliwego czarnoksiężnika, straszna igraszka, której ofiarą padło dwoje ludzi, a przynajmniej ta młoda istota, która swoją nadzwyczajną pięknością i potwornością nieszczęścia taką litość wzbudzała. Zamiast cieszyć się i smucić jak inni ludzie, dzielić ich uczucia, ideały, sposób życia, stała się wyjątkiem, kaleką moralną, pogrążając się coraz bardziej