Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cognito. Przedewszystkiem znienawidził niby sztukę a zwłaszcza jej adeptów, zrobił z niej kopciuszka swojej fantazyi, usunął „zgangrenowaną“ lekturę a wziął się do książek naukowych: anatomicznych, fizykalnych, botanicznych, śmiertelnie nudnych, w których — to trzeba mu przyznać — rozcinał kartki. Potem uwziął się badać, czy nie jest zwyrodniałym, neurastenikiem. Albowiem, jak cała ta epoka, wierzył teraz święcie we fizyologię, lekceważąc wpływy psychiczne wychowania i wyjątkowych stosunków. Wprawdzie nie mógł niestety orzec, że jest zdegenerowanym, pochodził bowiem z rodziców prostaków, którym nic nie miał do zarzucenia, ale może degeneracya Strumieńskich przerzuciła się na niego? może się upodobnił do Roberta? Aha, tu byłoby sedno rzeczy. Poszedł do jednego lekarza, ten powiedział, że pacyent zdrów, lecz to Strumieńskiego nie zadowoliło; poszedł do drugiego, który wysłuchawszy historyi jego różnych istniejących i urojonych dolegliwości, osądził, że pacyent ma „nadszargane nerwy“. Strumieński brał więc różne kąpiele, tusze, nasiady, czytywał pisma humorystyczne, aby się nauczyć wesołości, śpiewał fałszywie razem z żoną, grał z nią w lawn-tennis, urządzał wyprawy łódką po rzece, wreszcie powrócił do kowalstwa, założył sobie warsztat i kuł żelazo póki gorące. Ten „gruby“ sport gniewał jego żonę, która, ignorując nowe zasady męża, widziała w jego kowalstwie tylko powrót do plebejuszostwa (on sam wywoływał to żartami) lub dziką ekstrawagancyę. „Nie dotykaj mnie zawalanemi rękami — taką masz twarz zamurdzaną jak jaki chłop“. A tymczasem Strumieński rychło przeszedł do bawienia się różnymi sztucznymi zamkami, które na złość żonie posprawiał w całym domu, naprawiał zegar antyk, badając z satysfakcyą jego ciekawy mechanizm — czuł, że w ten sposób