Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bardziej, że on sam — a to go dość dziwiło doznawał słabszych wrażeń, niż się spodziewał. Czyżby mu brakło oczu i suggestyi Angeliki? Ale czegoś uwziął się grozić Oli, że wrócą prędzej, niż było oznaczone w programie, ją zaś to gniewało, bo chciała się trzymać wytkniętej drogi i czasu. Tak powstała pierwsza sprzeczka i naturalnie pierwsze pogodzenie się.
Kiedy podróż miała się już ku końcowi, wpadł Strumieński na pomysł wypróbowania uczuć Oli, który może kogo innego rozśmieszy, ale dla indywidualności Strumieńskiego był całkiem odpowiedni. Oto roztajał przed Olą, powiedział, że nie chce już przed nią udawać zimnego i sztywnego, bo takim bynajmniej nie jest, i prosił ją, żeby powrót do domu odłożyć na nieograniczony czas i pojechać „het w świat za oczy“, bo on nie chce, on boi się wracać — „czy rozumiesz Olu?“ Strumieński sam nie brał na seryo tej propozycyi, przeczuwał bowiem, że Ola jej nie przyjmie, chciał się jednak o tem upewnić i widzieć, jak to będzie wyglądało. Potrzeba wewnętrznej przekory namawiała go, żeby Oli dać sposobność do skompromitowania się w jego oczach. Jeżeliby jednak propozycyę przyjęła, był może gotów robić jakieś waryactwa, uciec z nią, czy coś takiego. — Ola odpowiedziała naturalnie, że go rozumie, — możeby jednak lepiej odłożyć sobie to aż na drugi rok? Humorystycznie dodała, że zapewne dawne lary i penaty w Wilczy przyjmą nową intruzkę? Znużyła się już i znudziła podróżą, — mówiła, że ją „już wszystkie kości bolą“. Myśli jej krążyły koło tego, jak jej stryj urządził się w dobrach Strumieńskiego, jak się tam teraz stosunki ułożą, i chciała wracać, spieszyła się, żeby cywilizować Wilczę i męża — dzikiego Azyatę. Bo już się go nie bała, sama mu wyznała: „Pierwej to się ciebie bałam,