Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do drzwi, ale jednego z tych ludzi, którzy nie oczekują na zaproszenie: »wproszę wejść!« lecz sami wchodzą bez ceremonii i zostawiają drzwi na oścież otwarte. To gospodarz domu przychodzi się upominać o czynsz zaległy, a wiedząc z góry, że ja odpowiem:
— Proszę jeszcze trochę poczekać!... zacznie się rozglądać po kuchni i po pokoju, przeznaczając w myśli ten lub ów sprzęt na zagrabienie. Albo ktoś pocisnął za klamkę i starając się sprawić jak najmniej hałasu, otwiera drzwi pomaleńku i tylko do tyla, że może już wsunąć siwą brodę i rękę, w której trzyma kij i wyszarganą czapkę.
— Hektor, nie szczekaj, to ubogi, który przecież nie może wiedzieć, że ostatni kawałek chleba włożyłam naszemu studentowi do płaszcza.
Za to po pierwszej godzinie, gdy jej syn wracał ze szkoły, otwierały się drzwi z tryumfującym trzaskiem: student wchodził, rzucał czapkę pod sufit, łapał ją i krzyczał: