Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tu niema mowy ani o jednem, ani o drugiem. Tu jest bezwzględność.
— Teraz ja nie rozumiem. Co to jest bezwzględność?
— Brak zwykłego punktu, który nam dotychczas dawał podstawę do tych dwóch określeń. Nie widzisz ziemi, dlatego nie możesz nazwać kierunku.
— Ależ to sprawia zawrót głowy.
— Zapewne, bo pan czujesz, że ten hak w twojej mózgownicy, na którym dotychczas zaczepiałeś wszystkie wrażenia i pojęcia, teraz się chwieje.
— Ależ nie można się tak odrazu do tego przyzwyczaić.
— A pfe! panie dyrektorze, pan nie mógłbyś się przyzwyczaić?
— Nim to nastąpi, chciałbym jeszcze raz, ale naprawdę tylko tak dla zabawki, zastosować dawną metodę. Bądź pan łaskaw objaśnić mnie, gdzie ziemia?
— Tam! ale za mała i za daleka, by się według niej oryentować.
Dyrektor spojrzał. Zobaczył jakąś kulę