Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wycelował broń i po chwili kula rewolwerowa prześwidrowała głowę manekina, widocznie nie robiąc mu wielkiej przykrości.
Wtedy Mojski wpadł w szał. Rzucił się na swego kauczukowego sobowtóra, obalił go na ziemię, a wyobraziwszy sobie, że ten się broni, maltretować go zaczął. Miał zaś nad nim stanowczą przewagę. Wydrapał mu najpierw oczy, potem włożył mu pięść w usta i rozdarł je, i pastwiąc się dalej nad bezbronnym, podnosił go kilka razy i tłukł jego czaszką o ziemię, i tak zrobiwszy kilka otworów w skorupie, roztargał go na kawałki, wysypując zawarte wewnątrz rdzenne »ja« sobowtóra w kształcie trocin.
Po tej egzekucyi uspokoił się, kopnął trupa i położył się spać. Śnił mu się najpierw śmiech, skombinowany z przesypywaniem się trocin; za tym śmiechem pędziło stado byków, wprost naprzeciwko niego, Mojskiego, grożąc mu przebiciem rogami lub stratowaniem. Lecz on w chwili, gdy pierwsze byki już go dosięgały, sko-