Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w stanie rozstrzygnąć zali powodzenie swoje zawdzięcza złym, czy dobrym cechom swego charakteru.
Znajomość z ulicznicami wyszła mi na dobre i ocaliła rodzinę moją. Oto jednej nocy złodzieje włamali się do domu ojca i skradli klejnoty, oddane mu przez różnych ludzi do ocenienia, a strata stąd powstała była tak znaczna, że mowy być nie mogło o zapłaceniu tej sumy. Popadłem w rozpacz, bo rodzinie groziła zupełna ruina i nawet hańba z powodu zaprzepaszczenia cudzej własności. Daremnie stosowałem wiadomości me, zdobyte w lesie. Zbadawszy podkop, dowiedziałem się z całą ścisłością, jakiego rodzaju rabusie wdarli się do domu, ale owa pożyteczna wskazówka okazała się bezwartościową dla policji, której organizacja nie stała w naszem mieście na tej wyżynie, co niezrównana organizacja heter i prostytutek, a zdaje mi się, że ta niewspółmierność zostawała w ścisłym z sobą stosunku.
Czasu moich studjów w lesie słyszałem uczony wykład o życiu miłosnem różnych stanów i zapamiętałem następujące zdanie: — Zabiegi miłosne naczelnika policji winny odbywać się w nocy, podczas czynności inspekcyjnych a służyć ku temu mają ulicznice miejskie. — Wspomniawszy drugi wykład Vajasrawy, p. t.: — O użyteczności wszetecznic w sprawie wprowadzania w błąd policji — zapadłem w gorzkie rozmyślania, które wzmogły jeszcze tortury obawy i czekanie na rezultat smutnej przygody.
Atoli świat nasz jest już tak dziwnie urządzony, że ręka lewa musi dokonać tego, czego zaniedba prawa. Stało się tedy, że ów bujnie rozrosły krzew ujjenijskiego wszeteczeństwa przyniósł mi owoce, których daremnie wyglądałem na sucherlawym głogu instytucji policyjnej