Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

elementów składowych dawnych przekonań i wierzeń. Były to wszystko rzeczy nowe, a kiedy minęło pierwsze oszołomienie, gdy sprawca onego świętego czasu znikł mi z przed oczu i, zostawszy sama, skierowałam uwagę na miłość moją,... natenczas stanęła mi przed oczyma duszy w całej doniosłości owa wieść o życiu ukochanego i uczułam niezmierną, nieprzezwyciężoną tęsknotę.
— Czy żyje naprawdę? Czy mnie kocha? Pytania te, na które odpowiedzi nie było, przepoiły mnie niepokojem i wzmogły do tego stopnia uczucie, iż rozmyślałam jeno o miłości mej i nie mogłam skierować uwagi na cierpienia, jakich była przyczyną.
Te walki duchowe nie uszły baczności innych mniszek, spostrzegły, że są coraz to bardziej daremne, i słyszałam jak mówią do siebie.
— Vasitthi, była żona ministra królewskiego, chwalona nawet przez surowego i wymagającego Sariputtę za szybkie i trafne pojmowanie najtrudniejszych nieraz punktów nauki, a nie może sobie dać teraz rady z tak łatwem zadaniem.
To mi jeszcze więcej odebrało otuchy. Ogarnął mnie wstyd i rozpacz tak, że pewną byłam, iż dłużej tego znieść nie będę w stanie.