Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech się stanie, jako żądasz, — powiedział — a teraz uważaj pilnie, bo nie skończyłem. Otóż, podobnie, jak niewielu słucha nauki, jeszcze mniejsza liczba jest tych, którzy ją rozumieją należycie. Ty zaś będziesz słuchał i rozumiał jak trzeba. Chodź ze mną, uczniu mój umiłowany!
Mistrz udał się tedy w las, niby myśliwy jadący na oswojonym słoniu, opuścił go jednak znowu, niby myśliwy, który sztuką poskromił słonia dzikiego, idącego za nim teraz posłusznie jak pies za swym panem.
Przyszedł do ciebie, Vasitthi, nie rozbójnik, ale Angulimala, uczeń boskiego mistrza.
Odrzuciłem miecz i oszczep, wyrzekłem się morderstw i dręczenia i od dziś żadnemu z żywych tworów krzywdy nie uczynię.