Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zawiera duszę męską. Zbacza ona łatwiej z drogi zbawienia i ulega pokusom świata. To też zauważyć łatwo, iż pośród błękitnych i innobarwnych jest tu o wiele więcej jaśniejszych dusz, to znaczy żeńskich, a tylko liczba białych i purpurowych jest niemal jednaka.
Posłyszawszy to, uczuł Kamanita w sercu dziwną, bolesną nieco radość, a spojrzenie jego spoczęło z ciekawością i nadzieją na białym, śnieżystym pąku, kołyszącym się tuż obok niego, niby łabędź na falach.
— Czy pamiętasz dzień, w którym pąk mego lotosu wynurzył się z głębin? — spytał doświadczonego sąsiada.
— Pamiętam dobrze. Wypłynął jednocześnie z tym oto białym kwiatem, na który patrzysz właśnie, a ja spozierałem nieraz na ową parę, przyczem czasem uczuwałem obawę. Pąk twój zaczął niedługo po pojawieniu się marnieć i tonąć pod wodą, ale nagle wypłynął znowu w jeszcze piękniejszej postaci, zakwitł wspaniale i rozwinął się. Natomiast biały pąk rósł stale i bez przerwy. Raz tylko wydało mi się, że dotknęła go niemoc, ale wnet zło minęło i doszedł do takiej pełni, jak sam widzisz.
Słowa te napełniły Kamanitę radością wielką, wszystko tak rozwoniało i rozdźwięczało się wokoło i rozbłysło, że zdał się sam sobie dotąd szary i smutny.
Patrzył na biały kwiat bez przerwy i spojrzenie to posiadało widocznie magiczną siłę, gdyż czubek pąka zadrżał, płatki jęły się wyginać na zewnątrz i niebawem ujrzał siedzącą pośrodku Vasitthi, uśmiechnioną i zapatrzoną w niego.
Wyciągnęli ku sobie jednocześnie ramiona i po chwili znaleźli się na brzegu.
Kamanita zauważył, że Vasitthi nie poznała go do tej pory, a zwraca się doń jeno instynktownie, jak