Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

połowy napełnioną arakiem, przybliżył się do kociołka, wesoło kipiącego na kominku, przyrządził sobie grog, zamieszał, skosztował, usiadł, pociągnął długi łyk i zatrzymał się, by odetchnąć.
Weller, który czynił różne, dziwne i niezwykłe wysiłki, by udawać śpiącego, nie zrobił żadnej uwagi podczas wszystkich tych czynności; ale gdy pan Stiggins zatrzymał się, by odetchnąć, rzucił się na niego, wyrwał mu szklankę z rąk, bryznął w twarz resztą grogu, szklankę cisnął w kominek i porwawszy wielebnego gentlemana za kołnierz, zaczął go tłuc i kopać nogami, przyczem każdemu ruchowi nogi towarzyszyły mocne, choć bez związku, przekleństwa na wszystkie członki pana Stigginsa, na jego oczy i jego ciało.
„Sammy!“ zawołał potem, zatrzymawszy się na chwilę, „osadźno mi należycie kapelusz na głowie!“
Jako posłuszny syn, Sam osadził ojcu kapelusz, ozdobiony czarną krepą, a dzielny stangret zaczął tłuc pana Stigginsa jeszcze energiczniej niż przedtem, powlókł go przez salę, sień i drzwi aż na ulicę, przyczem uderzenia nogami nie ustawały ani na chwilę przez całą drogę, a gwałtowność ich, zdawało się, zwiększała się coraz bardziej.
Pyszny to był i wesoły widok, gdy czerwononosy, drżąc całem ciałem, wił się w żylastych rękach Wellera, podczas gdy uderzenia nogą następoway po sobie ze zdumiewającą szybkością. Ale widok stał się jeszcze wspanialszy, gdy potężny stangret, po przezwyciężeniu rozpaczliwego oporu swej ofiary, zanurzył głowę pana Stigginsa w stągiew pełną wody i trzymał ją tam, dopóki omal się nie udusił.
„Masz“, rzekł nakoniec, pozwalając wielebnemu wydobyć głowę ze stągwi i zadając mu ostateczne, energiczne uderzenie nogą. „Przyślij mi tu jeszcze kilku takich próżniackich pasterzy, a zrobię z nich miazgę, a potem utopię. Sammy, pomóż mi wejść do domu i nalej szklankę wódki; zadyszałem się, mój chłopcze“.

Rozdział pięćdziesiąty trzeci,
opisujący ostateczne rozstanie się z panem Jingle i Hiobem Trotterem, zawierający opis pamiętnego poranka, poświęconego interesom w Gray’s Inn Square, a zakończony kilkakrotnem stukaniem do drzwi pana Perkera.

Gdy pan Pickwick po długiem przygotowaniu i licznych zapewnieniach zawiadomił Arabellę o niezadawalniającym wyniku jego wizyty u pana Winkle starszego w Birmingham, nadmieniając przytem, iż niema najmniejszego powodu, by oddawać się rozpaczy, biedna kobieta zalała się łzami,