Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wała ze skrzywioną twarzą i pełnem wyrzutu westchnieniem, dlaczego pan Pickwick nie grał atout, nie bił pików, nie impasował trefli i t. d., a filozof nie był absolutnie w stanie wytłumaczyć się z tych ciężkich zarzutów, bo już zapomniał jakie miał karty. Ale to jeszcze nie wszystko: nieznajomi, nie należący od gry, zaglądali mu w karty; tuż obok stołu wszczęła się rozmowa bardzo ożywiona między panem Bantamem i dwiema pannami Matinters, osobami wcale już dojrzałemi, które wdzięczyły się do dyrektora, by im wynalazł tancerzy. Wszystkie te skombinowane okoliczności, w połączeniu z ciągłem szastaniem się mnóstwa osób, były przyczyną, iż pan Pickwick rzeczywiście grał dość źle; oprócz tego nie szła mu karta, tak, że ukończywszy grę o dziesięć minut po jedenastej, panna Bolo wstała bardzo wzburzona i ze łzami w oczach kazała się odnieść w lektyce do domu.
Pan Pickwick połączył się natychmiast ze swymi przyjaciółmi, którzy jednogłośnie oświadczyli, iż rzadko zdarzało im się przepędzić wieczór tak przyjemnie. Potem powrócili razem pod „Białego Jelenia“ a filozof, pocieszywszy się wypiciem czegoś rozgrzewającego, prawie zaraz poszedł spać.

Rozdział trzydziesty szósty,
o którym przekonamy się, że w znacznej swej części jest autentyczna wersja Legendy o Księciu Bladud, oraz opisem niezwykłego nieszczęścia, jakie przytrafiło się panu Winkle.

Ponieważ pan Pickwick zamierzał zabawić w Bath przynajmniej dwa miesiące, uznał więc za konieczne wynająć dla siebie i swych towarzyszy mieszkanie prywatne. Poszczęściło mu się w tem, i bez wielkiego trudu wynajął za niewielką cenę górne piętro pewnego domu przy Royal-Crescent. Znajdowało się tam więcej pokojów, aniżeli potrzebowali pickwickiści; wobec tego państwo Dowler wyrazili chęć odnajęcia jednej sypialni i jednego salonu. Propozycję tę przyjęto bardzo chętnie i już na trzeci dzień obydwa towarzystwa ulokowały się w nowym domu.
Wówczas pan Pickwick począł pić wody z wielką pilnością. Pił je systematycznie: szklanka przed śniadaniem, potem przechadzka; szklanka po powrocie z przechadzki; następnie po szklance co kwadrans; po każdem wypiciu filozof oświadczał najuroczyściej, iż czuje się znacznie lepiej. Cieszyło to mocno jego przyjaciół, chociaż ci nigdy do tego czasu nie słyszeli jeszcze, by pan Pickwick uskarżał się na cokolwiek.
Sala Źródlana, jest to obszerny pokój, ozdobiony korynckiemi kolumnami, galerją dla orkiestry, zegarem, posągiem i złoconym napisem, przy którym każdy pijący wodę