Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„W takim razie nie może pan wiedzieć, jak w takich wypadkach należy postępować“, zauważył pan Magnus.
„O! Mogę mieć o tem pewne wyobrażenie; ale ponieważ nigdy nie robiłem podobnych doświadczeń, nie mogę panu doradzać, byś postępował według moich wskazówek“.
Pan Magnus znowu spojrzał na zegar; było pięć minut do jedenastej. Potem zwrócił się do pana Pickwicka, mówiąc:
„Mimo to byłbym panu wdzięczny, gdyby zechciał mi pan powiedzieć swoje zdanie o tem“.
„Otóż panie“, rzekł uczony uroczystym tonem, który zdaniu jego nadawał szczególnej powagi w razach, gdy to uważał za wskazane, „zacząłbym, panie, od złożenia hołdu wdziękom i przymiotom duszy. Od tego, panie, przeszedłbym do wykazania, że nie jestem godzien...“
„Bardzo dobrze!“ zawołał pan Magnus.
„Niegodzien, ale jej tylko, rozumie pan?... Uważaj pan na to, gdyż aby okazać, iż nie jestem bezwzględnie niegodny, zrobiłbym krótki przegląd własnej mojej przeszłości i obecnego położenia; z tego, posługując się prawem analogji, wywiódłbym, iż mógłbym być pożądany przez inne osoby. Następnie rozwodziłbym się nad ogniem mojej miłości i głębią przywiązania. Wtedy możebym próbował owładnąć jej ręką“.
„Tak, tak, to właśnie chwila“, zauważył pan Magnus.
„Potem“, mówił pan Pickwick, ożywiając się w miarę, jak sam przedmiot coraz wyraźniej mu się przedstawiał, „potem przeszedłbym do tego prostego pytania: czy chce pani być moją żoną? Sądzę, iż według wszelkiego prawdopodobieństwa, dama w tej chwili odwróci głowę“.
„Czy myśli pan, iż można to wziąć za znak, że zgadza się na to?“ przerwał pan Magnus. „Bo, widzi pan, jeżeli ona w tej chwili nie odwróci głowy, to co począć?“
„Sądzę, panie, że odwróci; wtedy ja pochwyciłbym jej rękę i sądzę — ja sądzę — panie Magnus, że uczyniwszy to, a przypuszczając, że nie da odmownej odpowiedzi, odjąłbym zwolna chustkę, którą trzymać będzie przy oczach, jeżeli mnie nie myli słaba moja znajomość natury ludzkiej, i skradłbym całusa z całym zresztą należnym szacunkiem; tak jest, sądzę, że skradłbym, i jestem przekonany, że dama w tej samej chwili wyszeptałaby mi do ucha wstydliwe przyzwolenie“.
Pan Magnus wstał, patrzał jakiś czas w milczeniu na pana Pickwicka, potem gorąco uścisnął mu rękę i (zegar wskazywał dziesięć minut po jedenastej) jak opętany wybiegł za drzwi...
Pan Pickwick zaczął chodzić tam i sam po pokoju a gdy wielka wskazówka zegaru, idąc jak pan Pickwick,