„Nie możecie wejść?“ Odpowiedział jakiś głos z za przepierzenia na delikatne pukanie pana Pickwicka. Pan Pickwick i Sam Weller weszli posłusznie.
„Czy panowie Dodson i Fogg są u siebie?“ zapytał uprzejmie pan Pickwick, podchodząc w kierunku przepierzenia z kapeluszem w ręku.
„Pana Dodsona niema, a pan Fogg jest bardzo zajęty“, odpowiedział głos. Głowa z piórem za uchem, do której ów głos należał, spojrzała z ponad przepierzenia na pana Pickwicka.
Głowa ta była rozczochrana. Włosy barwy piasku, skrupulatnie przedzielone i wyglansowane pomadą, w drobnych kosmykach spadały na twarz płaską, ozdobioną małemi oczkami, a ujętą w brudny kołnierzyk oraz wymorusany halsztuk.
„Pana Dodsona niema w domu, a pan Fogg jest bardzo zajęty“, powtórzył człowiek, do którego należała głowa.
„Kiedy pan Dodson powróci?“ spytał pan Pickwick.
„Nie wiem“.
„A pan Fogg czy długo będzie zajęty?“
„Nie mogę powiedzieć“.
Tu człowiek poprawił z rozmachem pióro, zaś drugi dependent, który właśnie mieszał proszek Seidlitza pod biurkiem, roześmiał się z uznaniem.
„Chyba zaczekam“, powiedział pan Pickwick. Nie odpowiedziano mu. Więc usiadł nieproszony i słuchał głośnego cykania zegara i przyciszonej rozmowy dependentów.
„Pyszna heca, co?“ powiedział jeden z gentlemanów, w bronzowej kurtce z guzikami, konkludując w ten sposób jakieś opowiadanie o przygodzie z poprzedniego wieczora.
„Bycza! Bycza!“ dodał człowiek, mieszający proszek Seidlitza.
„Tom Commins prezydował“, ciągnął człowiek w bronzowej kurtce. „Było wpół do czwartej, kiedym zajechał do Somers Town tak straszliwie wstawiony, że nie mogłem znaleźć dziurki od klucza i musiałem dzwonić na starą. Ciekaw jestem, coby stary Fogg zrobił, gdyby się o tem dowiedział, co? Miałbym się zpyszna, co?“
Na samo to przypuszczenie wszyscy dependenci roześmieli się chórem.
„Miałem tu dziś rano całą hecę z Foggiem“, powiedział człowiek w bronzowej kurtce, „kiedy Jack porządkował papiery na górze, a wy obaj poszliście do urzędu stemplowego, Fogg czytał tutaj listy, kiedy wszedł ten drab, któremu posłaliśmy pozew w sprawie Camberwella — wiecie o kim mówię? Jakże mu tam?“
„Ramsey“, powiedział dependent, który rozmawiał z panem Pickwickem.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/48
Wygląd
Ta strona została przepisana.