Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Niech się pan mocno trzyma!“ powiedział Sam, pchając taczki.
„Aj! aj!“ odrzekł pan Pickwick, i ruszyli z miejsca jak można było najszybciej.
„Cofnij się pan ze swoją taczką!“ zawołał pan Wardle.
„Słucham pana“, odpowiedział Sam, odsapnąwszy.
„Teraz, Winkle“, powiedział stary gentleman, „idź pan za mną... ostrożnie... A nie spóźnij się tym razem!“
„Nie bój się pan!“, odpowiedział pan Winkle. „Czy wystawiają?“
„Nie, nie, nie w tej chwili! Spokojnie! Spokojnie!“ Byliby zbliżyli się ostrożnie, gdyby pan Winkle, chcąc wykonać swoją strzelbą jakąś dziwną ewolucję, nie wywinął nią tak, że wystrzeliła i cały nabój przeszedł ponad głową małego chłopca, akurat w tem miejscu, gdzieby znajdowała się głowa słusznego strzelca, gdyby stał był przy panu Winkle.
„Na Boga! pocoś pan strzelił?“ zawołał pan Wardle, gdy tymczasem ptactwo rozlatywało się na wszystkie strony.
„Jak żyję, nie widziałem takiej strzelby“, odrzekł biedny pan Winkle, spoglądając na kurek, jakby to co pomogło. „Sama strzela“.
„A! Sama strzela!“ powtórzył pan Wardle nieco zirytowany. „Daj Boże, by kogo sama nie zastrzeliła!“
„Dojdzie i do tego“, zauważył strzelec.
„Co pan przez to rozumie?“ zapytał z goryczą pan Winkle.
„Nic, nic, panie. Ja nie mam rodziny, a matka tego chłopca, zawsze coś dostanie od sir Geoffreya, jeżeli chłopiec zostanie zabity na jego gruncie. Nabij pan ją znowu! Nabij!“
„Odbierzcie mu strzelbę!“ zawołał z taczek pan Pickwick, przerażony ponurem przypuszczeniem strzelca. „Odbierzcie mu strzelbę, czy słyszycie?“
Ale nikt nie wykonał tej komendy; i pan Winkle, rzuciwszy filozofowi buntownicze spojrzenie, nabił swą strzelbę i poszedł naprzód.
Winniśmy nadmienić, powołując się na autorytet pana Pickwicka, że sposób obchodzenia się z bronią pana Tupmana być nierównie racjonalniejszy od sposobu pana Winkle. Nie umniejsza to bynajmniej powagi pana Pickwicka, jaką był we wszystkich sprawach, dotyczących polowania. Albowiem, jak to pan Pickwick sprytnie zauważył, od niepamiętnych czasów zdarza się, że najlepsi i najzdolniejsi filozofowie, będący prawdziwym kagańcem wiedzy w kwestiach teoretycznych, nie potrafią zastosować jej praktycznie.