Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się, niczem prości śmiertelnicy, uśmiechali się, rozmawiali, a nawet prawili niedorzeczności, ożywiane niewątpliwie tym pełnym przychylności zamiarem, by ich zrozumieli ludzie, wśród których się znajdowali. Prócz tego była tu orkiestra w kartonowych złoconych kapeluszach, czterech śpiewaków, tak zwanych włoskich, w odpowiednich ubiorach, i około tuzina wynajętych lokajów, także w odpowiednich ubiorach, mówiąc nawiasem, bardzo brudnych. Nakoniec a zarazem przedewszystkiem była tu pani Hunter w stroju Minerwy, przyjmująca gości i jaśniejąca dumą i zadowoleniem, iż mogła zgromadzić tylu znakomitych ludzi.
„Pan Pickwick!“ wygłosił służący, i znakomity filozof podszedł ku prezydującej bogini, trzymając pod rękę bandytę i trubadura.
„Co? Gdzie?“ zawołała pani Hunter z udanym zachwytem.
„Tu, pani“, rzekł pan Pickwick słodkim głosm.
„Czy być może. że rzeczywiście oglądam pana Pickwicka we własnej osobie?!“
„We własnej osobie, pani“, odrzekł filozof, kłaniając się bardzo nisko. „Pozwól pani, przedstawić autorce „Konającej żabki“, przyjaciół moich: panów Tupmana, Winkle i Snodgrassa“.
Niewiele osób, które same na sobie tego nie wypróbowały, pojmie, jak trudno jest kłaniać się w obcisłych, zielonych, aksamitnych spodniach, za ciasnej kurtce i kapeluszu, podobnym do głowy cukru, lub też w błękitnym jedwabnym kaftanie, zwłaszcza, gdy wszystkie te przedmioty robione były nie na tego, kto je nosi, i włożone bez najmniejszej uwagi na stosowne rozmiary ubioru i ubranego. Nigdy nie widziano takich wykrętasów, jakie wykonywał pan Tupman, by się okazać zwinnym; nigdy nie widziano tak szczególnych sytuacyj, jak u jego towarzyszy kostjumowych.
„Panie Pickwick“, rzekła pani Hunter, „musi mi pan przyrzec, iż pozostanie pan przy mnie przez cały dzień. Jest tu ze sto osób, którym koniecznie muszę pana przedstawić“.
„Pani tak łaskawa“, odrzekł pan Pickwick.
„Najpierw, oto moje córeczki; prawie zapomniałam o nich“, rzekła Minerwa, niedbale wskazując na dwie panny, doskonale rozwinięte, mogące mieć od dwudziestu do dwudziestu dwóch lat, obie w dziecinnych sukienkach, ale czy to dla wybitniejszego wykazania ich skromności, czy też dlatego, by mama wydała się młodsza, pan Pickwick niejasno mów o tem.
„Prześliczne!“ zawołał pan Pickwick, gdy dwoje miłych dzieci oddaliło się po przedstawieniu.