Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

amalgowania co prędzéj zachodnich Słowian, celem uratowania rasy, celem postawienia gruntownéj opoki przeciwko groźnym zamachom rasy sąsiedzkiéj.
Władysław Jagiełło, jak każdy ostrożny dyplomata, po krótkiéj z obecnymi senaterami naradzie, udzielił Czechom jeszcze i tym razem odpowiedź dwuznaczną. Ubolewając nad ich niezgodą z królem Zygmuntem i krzywdami, jakich od niego doznają, oświadczył, iż jeżeli chcą, będzie im służył za pośrednika. Co się jednak tyczy przyjęcia korony czeskiéj, zapowiedział, iż tak ważnéj i draźliwéj sprawy bez poprzedniego naradzenia się z bratem swym Aleksandrem Witołdem roztrzygnąć nie może, i końcem zasięgnienia jego zdania, oraz umówienia się o termin zjazdu, posłów do Litwy natychmiast wyśle. O herezyi, panującéj w Czechach, niewspomniał ani słowa. Owszem wezwał posłów czeskich, aby tymczasem postarali się o zupełniejszą plenipotencyą u swoich. Wymówienie się nieobecnością Witołda mogło być szczere. Wiadomo nam, jak ścisłe między owymi dwoma książętami z postępem czasu zawiązało się braterstwo. Jagiełło, uznając w Witołdzie więcéj zdolności i energii niż w sobie, nie tknął żadnéj ważniejszéj sprawy bez poprzedniego wysłuchania jego rady. Dla tego to Witołda nazwano drugim królem. Czesi, uznawszy słuszność téj wymówki, postanowili czekać. Ponieważ jednak ogłoszoną już była w Polsce bulla papiezka, rzucająca interdykt na każdą piędź ziemi, przyjmującą gościnnie kacerzy, przeto król Władysław poradził Czechom, aby jedna ich część pozostała w Niepołomicach,