Strona:Karlinscy.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KARLINSKI (spokojnie.)

Nie moja — Twoja wola wszak się stała,
Dwie ofiar padło od jednego działa —

(uklęka przy żonie)

Spoczywaj cicho aż głos sądu zbudzi —
O matko Polko! wtedy oskarz ludzi!...
Synu! błogosław! synu! synu! synu!!
Ja nie mam syna!... (strzały tenże rycerz wpada.)

RYCERZ.

„Piorun!!“

KARLINSKI.

O! za późno!
Aż do tej chwili czekałem napróżno —
Zamkum nie poddał — i kraj ocalony —
Tam ciało syna — tu zwłoki mej żony!...

(Rycerz klęka n[1] nóg jego, dwaj inni wynoszą zwłoki Karlinskiej.)


RYCERZ.

Victoria! pierzchli! uciekają w trwodze;
Oddział krakowski smaga ich po drodze,
Posoką droga rumieni się wściekle
Franz Still złapany! skąpiemy go w piekle!...

(Wchodzi dowódzca oddziału polskiego z rycerstwem i chorągwią zdobytą — za niemi jeńcy, skrępowany Still i Zborowski — na noszach stawią ciała Izydora i Maryi czarno pokryte.


KARLINSKI.
(Uchyla zasłony — pokrywa ich znowu i rzuca się na nich z niemą boleścią.)


DOWÓDZCA.

Biada nam! wam cześć! zapóźnośmy przyszli,
Płaczemy wszyscy! tak było znaczone!
Spieszyłem, co sił miałem, w zamku stronę!
Ja wam te wieści niosę po mej służbie:
Na wszystkie strony pierzchają już wrogi,
Przybyły goniec nową wieść przynosi
Że hetman rozbił Niemców pod Byczyną!


  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – u.